Ford Edge 2,0 TDCi Titanium, czyli SUV niczym czołg – wrażenia z jazdy

Kuga otrzymuje wsparcie w obronie honoru SUV’ów z logo Forda na masce. Teraz do Polski wkracza ciężka artyleria – model Edge, za kierownicą którego miałem okazję spędzić kilka godzin. Jakie zrobił na mnie pierwsze wrażenie?

Dokładnych tabelek dotyczących ceny poszczególnych wersji wyposażenia nie będę przedstawiał, bo zrobiłem to już tutaj. W tym tekście skupię się na wrażeniach z podróży.

Ale zacznę od wyglądu. Ford Edge to typowo amerykańska konstrukcja – duża, masywna, kanciasta. Taki czołg na kołach. Mimo, że nie jestem wielkim fanem stylu, w jakim za oceanem projektuje się auta, to największy SUV Forda naprawdę wygląda dobrze. Jest spójny , ma swój urok (o jego monstrualności niech świadczy fakt, że najmniejsze możliwe do zamówienia w nim felgi mają 19 cali, a w porównaniu z bryłą zdają się wcale takie duże nie być) i kilka szczegółów, które zwracają uwagę. Chociażby z tyłu, gdzie pas z tylnymi światłami biegnie przez całą długości klapy bagażnika.

Ford Edge 2016 - premiera

W wersji Sport na plus wypada również bardzo przyjemny kształt świateł LED z przodu. Bardzo żałuję, że tych poskąpiono w wyposażeniu standardowym odmiany Titanium i do jazdy dziennej mamy tam zwykłe żarówki. Przy cenie oscylującej wokół 180 000 zł pewne rzeczy po prostu nie przystoją.

Wnętrze

Wnętrze wiele detali dzieli w pozostałymi modelami z gamy Forda, więc każdy kto jeździł innym, współczesnym autem z owalem na masce będzie się czuł tu jak w domu. Poczuje się zarazem dobrze, bo kabinie ciężko jest cokolwiek zarzucić. Obsługa instrumentów pokładowych nie sprawia większych trudności i szybko można połapać się co za co odpowiada. Jedynie mnogość przycisków na kierownicy może niektórych przerazić, ale dodatkowe systemy trzeba jakoś obsługiwać.

Ford Edge 2016 - deska rozdzielcza

A w Fordzie Edge na brak gadżetów i dodatków uprzyjemniających korzystanie z auta narzekać nie można. Mamy tu między innymi aktywny tempomat, kamerę z przodu i z tyłu, elektrycznie regulowaną kierownicę, klapę bagażnika, fotele (kierowcy z pamięcią). Dodatkowo dochodzi podgrzewana przednia szyba, fotele (dodatkowo z funkcją wentylacji), dwustrefowa klimatyzacja, nawigacja. Nie ma tu dodatków, o których człowiek powiedziałby „łał, ale bajer” (typu elektrycznie napinające się pasy bezpieczeństwa po zapięciu – mało przydatne, ale strasznie fajne), ale jest wszystko czego potrzeba do komfortowej jazdy.

Tak masywne nadwozie musiało pociągnąć za sobą odpowiednią ilość miejsca w środku. Na tylnej kanapie u zdecydowanej większości osób zarówno nogi nie będą stykały się z przednimi oparciami, jak i głowy z podsufitką. Ktoś musi być naprawdę wysoki, by siedząc w Edge’u mógł powiedzieć „ciasno tu”. W bagażniku na ilość przestrzeni też nie można narzekać (602 litry przy rozłożonych siedzeniach, do linii rolety), a pod podłogą znalazło się jeszcze miejsce na koło zapasowe.

Nowy Ford Edge

Jazda

Ford Edge to samochód o wysokiej pozycji za kierownicą – to zwróciło moją uwagę tuż po zajęciu miejsca w środku. Wymaga to chwili przyzwyczajenia się, która okazuje się jednak znacznie krótsza, niż można się spodziewać.

Druga rzecz, na którą zwraca się uwagę – już po przejechaniu kilku kilometrów – to układ kierowniczy. Do jazd trafiła mi się wersja Titanium, więc nie miałem jak sprawdzić działania adaptacyjnego układu kierowniczego, zarezerwowanego dla odmiany Sport, ale ten „zwykły” też daje radę. Nie możemy oczywiście zapominać w jakim samochodzie siedzimy, ale wejście w zakręty nawet z trochę wyższą prędkością w Edge’u to przyjemność, a nie sytuacja stresogenna.

Ford Edge Titanium i Sport

W sportowych zapędach nie przeszkadza specjalnie (ale też ich jakoś mocno nie wspiera) silnik. 2,0 TDCi o mocy 180 koni mechanicznych całkiem sprawnie rozpędza ważące 1912 kg nadwozie, ale nie ma tu mowy o jakimkolwiek wbijaniu w fotel podczas przyspieszania. Wzrost prędkości jest płynny, a ciąg nie słabnie nawet przy wyższych prędkościach, więc z wyprzedzaniem samochodów poza miastem problemów nie będzie. Obecny na pokładzie 6-stopniowy manual pracował niezauważalnie – nie zachwycał, ale też nie przeszkadzał.

Werdykt

Ocena skrzyni biegów jest analogiczna do oceny Forda Edge w odmianie Titanium jako całości. Jest to samochód, który w żadnym punkcie nie zawodzi, ale też nie wywołuje przesadnie dużych emocji. Jeździ się nim fajnie, jest bogato wyposażony, bardzo komfortowy, systemów bezpieczeństwa też jest pod dostatkiem. Idealny partner na długie trasy i spokojne „łykanie” kolejnych kilometrów.

Rozwiązaniem problemu dla osób poszukujących bardziej charakternych aut, jak sądzę jest wersja Sport z silnikiem o mocy 210 KM, sztywniejszym zawieszeniem, zmienionym układem kierowniczym i ostrzejszą stylizacją nadwozia. Te elementy silnie mogą wpłynąć na odbiór tego samochodu. Ale to będę mógł potwierdzić jeśli kiedyś nadarzy się okazja do przejechania się również odmianą Sport. Wtedy na pewno poinformuję Was o wrażeniach na Autoblog24 :)

Poniżej galeria zdjęć opisywanego SUV’a w wersji Titanium:

2 KOMENTARZE

Najnowsze teksty

MG HS 1.5 T-GDI 162 KM Excite – TEST

MG HS to kompaktowy SUV, który kusić może klientów niską ceną i solidnym wyposażeniem, jakie można za nią otrzymać....