Top Gear S24E05 generuje jedno pytanie – gdzie jest Rory Reid?

Top Gear zdobyło tak niesamowitą popularność nie ze względu na samochody, które w nim występowały, a prowadzących. Trójkę, która poprzez swoją odmienność i wyrazistość przeszła do historii. Nowy sezon programu również na papierze liczy sobie 3 prowadzących, ale zaczynam się zastanawiam się, czy wszystkie nazwiska napisane są tak samo dużymi literami.

Poniżej nie będę powstrzymywał się przed sypaniem spoilerami, więc jeśli ktoś Top Gear S24E05 nie oglądał, to czyta na swoją odpowiedzialność. Moje sumienie jest czyste – uprzedzałem, co czeka dalej :)

Top Gear seria 23 na BBC Brit - szczegóły emisji w Polsce

Wracając do właściwego tematu. Rory Reid jest w pewnym sensie „spadkiem” po tym, jaka idea przyświecała poprzedniemu sezonowi programu. Wtedy zamiast klasycznej trójki pojawiła się ekipa 6 osób, pod przewodnictwem Chrisa Evansa. Pomysł ten okazał się totalną klapą, więc kolejna seria wróciła do dobrze znanej formuły z trójką u sterów.

Jedną z osób, które przetrwały „czystkę” był Rory Reid. Osoba, która dostała się do programu z castingu – na początku wydawało się, że głównie dlatego, żeby w obsadzie był jakiś murzyn i żeby poprawności politycznej stało się zadość. Szybko jednak okazało się, że Rory wcale nie dlatego został wybrany, bo naprawdę fajnie sobie radzi na antenie, głównie wtedy Top Gear Extra. Niestety w sezonie 24 coraz bardziej mam wrażenie, że jest on osobą trochę na doczepkę.

Ford GT 2017 - test w Top Gear

Top Gear S24E05 – zawartość

Prześledźmy odcinek 5 programu. Na początku pojawił się test Forda GT, samochodu unikalnego, wyjątkowo pięknego i ekscytującego. Przeprowadził go Matt LeBlanc, który jak zawsze zrobił dobrą robotę. Uzupełnienie w postaci tradycyjnie rewelacyjnych ujęć sprawiło, że ten test oglądało się z dużą przyjemnością.

Później mieliśmy tradycyjną sekcję na rozmowę z gościem, podczas której Rory brał udział. Później z kolei przyszedł czas na pojedynek Chris Harris vs Sabine Schmitz o miano najlepszego – po Stigu – kierowcy w Top Gear. Sam materiał nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia. Interakcje pomiędzy prowadzącymi i pojawienie się Eddy’ego Jordana, który jak zawsze robił sobie jaja były fajne, ale takie wyścigi off-roadowe to nie mój styl. To, co rzuciło się w oczy to absencja Rory’ego, który w TG 24×05 nie miał nawet jednej minuty czasu antenowego w swoim materiale poza studiem.

Top Gear 24x05 - studio

Zły prognostyk

Coś takiego w Top Gear za czasów Clarksona, Hammonda i Maya się nie przytrafiało. Oczywiście zdarzały się odcinki, gdzie więcej było jednego, albo drugiego prowadzącego, ale zawsze zachowywany był pewien balans. Tutaj go nie było, a nie była to pierwsza sytuacja tego typu. Przypomnijmy sobie poprzedni odcinek, gdzie Rory co prawda się pojawił, ale dostał do testów Renault Twingo GT. Samochód niezmiernie sympatyczny, ale do Bugatti Chirona, czy potężnego motocykla Ducati się nie umywa.

Dlatego mam nadzieję, że nie jest to zwiastun tego, że w nowym Top Gear dominującą rolę przejmie Matt LeBlanc i Chris Harris, a Rory Reid będzie „tym trzecim”, który dostaje najgorsze auta i wypełnia czas. Fajnie jest oglądać wszystkich prowadzących, stojących w jednym rzędzie. W ostatnich dwóch tygodniach w Top Gear tej równowagi trochę zabrakło – zobaczymy, czy się to zmieni w finałowym odcinku sezonu.

Najnowsze teksty

Hyundai i10 1.0 T-GDI 100 KM N-Line – TEST

Coraz mniej można spotkać na rynku małych, typowo miejskich hatchbacków. Na placu boju pozostaje jednak wciąż Hyundai i jego...