Odcinek 2 The Grand Tour (S01E02) – po jego obejrzeniu mam trochę mieszane uczucia

Za nami drugi odcinek The Grand Tour, tym razem ze scenami w studiu nagrywanymi w Johannesburgu (RPA) oraz z militarnym motywem przewodnim. Jak sprawdziła się ta kombinacja? Zapraszam na opinię o S01E02.

Poniżej po kolei przejdę przez kolejne główne punkty drugiego epizodu, w których nie będę stronił od spoilerów, więc osoby, które jeszcze nie miały okazji go obejrzeć z góry ostrzegam :)

Aston Martin Vulcan – test

Pierwszy duży materiał w tym odcinku The Grand Tour poświęcony był najnowszemu samochodowi – tak na dobrą sprawę wyścigowemu, bo nie jest on dopuszczony do jazdy po normalnych drogach – Aston Martina. Wyjątkowo drogiemu, bo kosztującemu 1,8 miliona funtów i unikalnemu. Testował do Jeremy Clarkson.

The Grand Tour - Aston Martin Vulcan

I muszę przyznać, że poczułem się jakbym oglądał stare, dobre Top Gear. O tym, że jednak odpalony mam The Grand Tour S01E02 dawała mi do zrozumienia wyłącznie sceneria, bo tor testowy TGT jest diametralnie inny, niż lotnisko znane z poprzedniego programu Clarksona, Hammonda i Maya. Poza tym mamy identyczny układ – część ujęć nagranych jest w studiu, mamy trochę efektów specjalnych (tym razem był to ogień), reszta materiału pochodzi z jazdy po torze. Wszystko jak zwykle zrealizowane na najwyższym technicznym poziomie, z nienagannym montażem, z fajnym scenariuszem.

Do tych elementów nie mogę się przyczepić, ale ogólnie do testu mam pewien zarzut. Jest nim właśnie ta wtórność względem tego, co znamy z przeszłości. Jeszcze w czasach Top Gear doskwierało mi trochę, że wszystkie testy supersamochodów realizowane są „na jedno kopyto”, tylko w jednym miejscu. Właściwie jedynie James May czasami wyjeżdżał jakimś samochodem na normalne drogi, by pokazać np. jak twarde zawieszenie ma testowane auto.

The Grand Tour - test na torze

Takie testy moim zdaniem są znacznie ciekawsze, bo wprowadzają one pewien element nieprzewidywalności, są bardziej urozmaicone, lepiej można się z nimi też utożsamiać – bo przecież częściej jeździmy po drogach międzymiastowych, a nie po torach. Tutaj w pewnym sensie ekipa TGT była usprawiedliwiona, ponieważ Aston Martin Vulcan nie jest dopuszczony do jazdy w normalnym ruchu. Ale patrząc na to, jak wyglądał test tym razem oraz w pierwszym odcinku to zaryzykuję stwierdzenie, że tego typu dodatków zbyt często nie będziemy mieli.

Wojsko w The Grand Tour (+ test Audi S8 Plus)

Tutaj też przypomniały mi się niektóre, robione typowo dla jaj, odcinki Top Gear. Trójka prowadzących dostała zadanie od producenta, Andy’ego Wilmana, by udać się do wojskowego ośrodka testowego w Jordanii. Na miejscu Clarkson, Hammond i May musieli uratować królową Anglii i dostarczyć ją do brytyjskiej ambasady.

The Grand Tour - odcinek 2 - wojsko

Tak jak mówiłem na wstępie – ten materiał był robiony w stylu Hovervana z Top Gear, czyli był mocno reżyserowany tak, by upchnąć w nim możliwie dużo zabawnych scen i tekstów. Muszę przyznać, że ekipie się to udało, bo miejsc, gdzie można było się uśmiechnąć podczas jego oglądania nie brakowało. Podobnie jak w teście Vulcana, tak i tutaj moja opinia o nim nie jest jednak jednoznaczna.

Wszystko za sprawą zbyt małej ilości samochodów. Przez długi czas w ogóle ich nie było, a jakby kogoś nie znającego trójki prowadzących zadać pytanie o czym jest The Grand Tour, to pewnie nie wskazałby prawidłowej odpowiedzi. Pod koniec pojawiło się Audi S8 Plus, którym eskortowana była królowa. Muszę przyznać, że finałowy pościg był epicki, ale patrząc w ujęciu ogólnym, dla mnie to było trochę za mało. Nie mam nic przeciwko jajcarskim filmom, ale wolę, gdy samochody odgrywają w nich główne role od początku do końca. Tutaj za przykład podam odcinek Top Gear z ambulansami.

Audi S8 Plus na planie The Grand Tour

Studio i wyzwanie James’a

W drugim odcinku wróciły newsy – może nie tak rozbudowane, jak w czasach TG, ale sam fakt się liczy, bo zawsze to był jeden z moich ulubionych punktów programu. Tutaj prowadzący jeszcze takich ogromnych jaj sobie nie robili, ale i tak było śmiesznie, na luzie i ten segment zaliczam na plus. Jako pozytyw traktuję też obecność Johana Ackermanna, który stworzył replikę modelu Sauber Mercedes C9. W końcu w namiocie pojawił się jakiś samochód :)

Na minus zaliczam z kolei Celebrity Brain Crash, gdzie gwiazda, Charlize Theron, ponownie została zabita (tym razem przez lwa) w drodze na plan The Grand Tour S01E02. Czemu mają służyć tego typu wstawki? Nie mam pojęcia, bo mnie nie wydają się po prostu potrzebne. Albo robi się prawdziwy wywiad, ale pomija temat.

The Grand Tour - drift

Wstawka w której Jeremy i Richard wymyślają jakieś zadanie dla James’a, którego na pewno nie będzie lubił mnie się podobała. W debiucie tego segmentu James musiał udać się do miejsca spotkań drifterów (takie bardziej oficjalne Cargo w Warszawie) i dać się przewieźć w starym BMW. Wstawka była krótka, ale fajna. Mam nadzieję, że w kolejnych odcinkach pomysł ten nie zostanie zarzucony.

Odcinek 2 TGT mnie osobiście trochę rozczarował – chociaż być może „zachwycił mniej, niż się spodziewałem” będzie lepszym zwrotem. Tzn. myślałem, że po zmianie nazwy programu i stacji, ekipa programu trochę odświeży jego formułę. Tymczasem otrzymaliśmy dokładnie to, co w czasach show na BBC, a w głównym materiale było po prostu zbyt mało samochodów. Wciąż odcinek oglądało się fajnie, ale liczę, że kolejne tygodnie przyniosą bardziej zapadające w pamięci epizody.

5 KOMENTARZE

  1. Wszystko raczej na plus tylko program zalatuje amerykańską tandetą a najgorszy jest nowy kierowca wyścigowy którego żarty są na poziomie bez poziomu. STIG to była klasa. Tu zrobili pajaca który nie wiem czy jedzie czy gada. Mogli wziąć jakiegoś porządnego kierowce który bez niepotrzebnej „szydery” przejechałby okrążenia, albo jak już z jajem to podobnie jak ze stigiem

      • mnie zwyczajnie nie bawi ten styl. Prześmiewczy, wulgarny, ostry brytyjski dowcip, aż tu nagle amerykaniec z poczuciem humoru rodem z „hitów” komediowych hollywood.
        Jak dla mnie kierowca powinien się skupić żeby przejechać jak najszybciej okrążenie. Jeśli ma gadać niech gada w miarę rzeczowo.

        Mam wrażenie że dużo żartów rypią typowo pod tępych amerykanów z których tak często drwili. Żart z gwiazdą był śmieszny za pierwszym razem. Ale teraz ? Bez urazy wygląda to tak jakby nie mieli pomysłu i ratowali się byle czym.

Najnowsze teksty

MG HS 1.5 T-GDI 162 KM Excite – TEST

MG HS to kompaktowy SUV, który kusić może klientów niską ceną i solidnym wyposażeniem, jakie można za nią otrzymać....