Samoobsługowe stacje benzynowe, czyli jak niska cena paliwa przegrała hot-dogami

Stacje, na których samemu można tankować paliwa są coraz rzadszym widokiem przy drogach w Polsce, przynajmniej w Warszawie. Chociaż rozumiem z czego to wynika, to nie jestem zadowolony z kierunku zmian na polskim rynku paliwowym.

Pamiętam, że na początku mojej przygody z samodzielną jazdą samochodem, w 2010 roku, stacje samoobsługowe były właściwie jedynymi, na których tankowałem, a odstępstwa zdarzały się tylko gdy nie musiałem awaryjnie dolewać paliwa w trasie. Było tak z kilku powodów.

Przede wszystkim były tańsze – na stacjach Neste, które były akurat w mojej okolicy zawsze można było liczyć na kilkanaście groszy oszczędności względem Statoil czy Orlenu, a sama jakość benzyny lub oleju napędowego wcale nie była gorsza, niż w innych punktach. Często była wręcz lepsza. Po drugie sama transakcja przebiegała szybko – wrzucało się banknot lub kartę do automatu, tankowało, odjeżdżało. Bardzo często cała operacja trwała chwilę. Dla osób, które chciały na stacji paliw po prostu zatankować była to idealna sprawa. Istniało oczywiście ryzyko, że maszyna „połknie” nasz banknot, ale mnie nigdy się to nie zdarzyło

Stacja Neste A24

Stacje paliw jako sklepy

Niestety równie idealnie sytuacja nie wyglądała z perspektywy właścicieli stacji. Marża na sprzedaży paliwa według wypowiedzi ekspertów jest mniejsza, niż chociażby kawy czy hot-dogów, dlatego w końcu Neste wycofało się z Polski (przejął je Shell), a inne firmy, jeśli miały jakieś stacje z automatami, zmieniły je na tradycyjne punkty z obsługą.

Firmę prowadzi się po to, by zarabiać – takie są fakty i dlatego rozumiem dlaczego sytuacja wygląda tak, jak wygląda. Jednocześnie wcale mi się ona nie podoba, ponieważ stacje tradycyjne w mojej opinii mają same wady względem samoobsługowych. Benzyna i ropa są na nich droższe, sam proces tankowania trwa dłużej, a gdy podjedziemy zalać paliwo i będziemy mieli pecha, to staniemy w kolejce, bo wiele osób robi sobie przy okazji zakupy.

Stacja BP

Nie we wszystkich miejscach jest też sens eliminacji samoobsługi. Przy autostradach czy drogach krajowych stacje z personelem są jak najbardziej pożądane, bo często w trasie potrzeba uzupełnić zapasy jedzenia lub płynów. Jednocześnie stacje położone w obrębie miasta, ale stosunkowo daleko od osiedli lub na terenach centrów handlowych po prostu powinny mieć automaty do których wkłada się banknoty. Takie lokalizacje aż się o to proszą, bo konieczność podejścia do sprzedawcy i poinformowanie go, że nie chcę płynu do spryskiwaczy zabiera po prostu czas.

A tankowanie to przecież jedna z tych czynności, które postrzegamy na zasadzie „im szybciej mamy to z głowy, tym lepiej”.

Najnowsze teksty

Hyundai Tucson 1.6 230 KM Hybrid Executive – TEST

Nowy Hyundai Tucson pojawił się na rynku w 2020 roku i wiele osób zaskoczył swoim wyglądem, który był wyraźnie...