A ile ten samochód pali? – standardowe pytanie, nie zawsze zasadne

Testowanie samochodów sprawiło, że w swoim życiu na strzeżony osiedlowy parking podjeżdżałem wieloma różnymi furami, nieraz bardzo drogimi. Rozmowy z ochroniarzami na parkingu, a zwłaszcza ich koronne pytanie „a ile pali”, doprowadziły do tego, że zastanowiłem się nad tym jaka jest na nie właściwa odpowiedź.

Podjeżdżam na parking Skodą Citigo, która co prawda w dopasionej wersji wcale tak mało nie kosztuje, ale zalicza się do samochodów tańszych, które kupują ludzie pragnący podróżować nowym autem za możliwie niewielkie pieniądze. Jednym z pierwszych pytań jednego z panów ochroniarzy jest „a ile pali?”. Pytanie całkiem zasadne biorąc pod uwagę charakter auta, które kupujemy tanio i liczymy na równie tanią jego eksploatację. Odpowiadam bez problemów.

Skoda Citigo - mały, miejski samochód

Innego razu na parking przyjeżdżam BMW M135i z 6 cylindrowym silnikiem benzynowym pod maską. Samochodem, który kosztuje grubo ponad 200 000 zł, który jest kupowany po to, aby jeździć nim dynamicznie – i jest to najbardziej łagodny zwrot, jaki mogłem użyć aby zobrazować po co kupuje się takie auto. Jakie usłyszałem pytanie gdy ochroniarz wpuszczał mnie na parking i pytał czym to znowu przyjechałem? Oczywiście – a ile pali? Też odpowiedziałem, ale bez większego przekonania.

Bo o ile w Skodzie Citigo widziałem sens pytania o spalanie, to w BMW M135i już nie. No chyba, że ktoś oczekuje odpowiedzi „tyle, ile wlejesz”. W przypadku niektórych samochodów – czy to sportowych (a przynajmniej w sportowych wersjach, bo Renault Megane może być spokojnym rodzinnym hatchbackiem albo drogową siekierą w wersji RS), czy bardzo luksusowych. Na takie auta nie patrzy się przez pryzmat spalania – jest ono zupełnie nieważne, bo gdy ktoś wyda 300 000 zł na samochód, to czy zrobi mu różnicę spalanie na poziomie 11 litrów na 100 km zamiast 9 litrów? Na pewno nie.

BMW M135i to rasowy sportowiec

Dlatego gdy opisuję jakiś szybszy samochód to o spalaniu piszę niejako z przyzwyczajenia, ale nie wierzę, aby komukolwiek ta informacja naprawdę się przydawała. Motoryzacja przez normy emisji spalin stara się coraz mocniej ograniczać zużycie paliwa poprzez downsizing, redukcję liczby cylindrów. Jedynie te najdroższe, często sportowe samochody opierają się temu procesowi. Dlatego powinniśmy cieszyć się, że są jeszcze auta, które mają duży apetyt na paliwo, bo to oznacza, że emocje w motoryzacji jeszcze nie umarły.

Dlatego nie rozumiem takich pytań. Nie krytykuję jednocześnie osób, które je wypowiadają – przedstawiam po prostu swój, odmienny punkt widzenia. Bo ja widząc sportowe BMW czy Audi miałbym w głowie 100 pytań i żadne z nich nie dotyczyłoby spalania.

Najnowsze teksty

Hyundai Tucson 1.6 230 KM Hybrid Executive – TEST

Nowy Hyundai Tucson pojawił się na rynku w 2020 roku i wiele osób zaskoczył swoim wyglądem, który był wyraźnie...