Nowa Toyota Auris, a w niej silnik benzynowy 1.2 Turbo debiutuje w Genewie – downsizing dopadł też Japończyków

Zmniejszanie pojemności silników to trend w motoryzacji, którego chyba już nic nie zatrzyma. Może poza anulowaniem norm emisji spalin EURO VI i wcześniejszych, ale na to się nie zanosi. Kolejny producent na targach motoryzacyjnych w Genewie „uległ” mu i zaprezentował mały, turbodoładowany silnik benzynowy. 1,2 Turbo ląduje pod maską samochodów Toyota.

Toyota Auris na Geneva Motor Show 2015 doczekała się kuracji odmładzającej. Facelifting hatchbacka z Japonii nie wprowadza trzęsienia ziemi jeśli chodzi o krój nadwozia, ani o wygląd wnętrza. Najciekawsze zmiany zaszły pod maską, gdzie możemy mówić o małej rewolucji.

Felgi w Toyocie Auris mają ciekawy wzór

Silniki diesla w Toyocie Auris – tu rewolucji nie znajdziemy. Wypadł silnik 2.0 D-4D, który zastąpiony został przez 1.6 D-4D (112 KM i 270 Nm), a motor 1.4 D-4D (90 KM i 205 Nm) doczekał się modernizacji, dzięki której ma być najbardziej oszczędny w swojej klasie.

Największa zmiana dokonała się w jednostkach benzynowych, ponieważ w palecie po raz pierwszy pojawił się mały silnik z bezpośrednim wtryskiem paliwa o pojemności 1,2 litra. Jego moc wynosi 116 KM, a moment obrotowy 185 Nm. Będzie mógł on zostać połączony z manualną skrzynią biegów, albo 7-stopniowym automatem Multidrive S (jest to skrzynia typu CVT). W palecie pozostały dotychczasowe motory: 1.33 Dual VVT-i (99 KM, 128 Nm) i 1.6 Valvematic (132 KM, 160 Nm).

Toyota Auris Facelifting - tył

Jest to bardzo ciekawy i w sumie spodziewany ruch Toyoty. To właśnie małe, „uturbione” silniki benzynowe są przyszłością motoryzacji przy coraz to mniejszych limitach jeśli chodzi o emisję CO2. Niektórzy producenci już dawno postawili na downsizing, np. koncern VAG rozwijający silniki TSI, a liczba tych, u których w palecie królują wolnossące silniki benzynowe stale się zmniejsza.

Jeśli chodzi o czyste wrażenia z jazdy, to bardzo mnie taka sytuacja cieszy – samochodami z małymi, turbodoładowanymi jednostkami benzynowi zwyczajnie fajnie się jeździ. Mocy nie brakuje im nawet przy niskich obrotach, są ekonomiczne, dynamiczne. Ich potencjalne problemy z długowiecznością to temat na inny tekst, jednak póki możemy cieszyć się możliwością wyboru, to mamy do czynienia z sytuacją „win-win”. Część osób na pewno z otwartymi rękami przyjmie małe turbobenzyny, część zawierzy sprawdzonym, wolnossącym rozwiązaniom, a reszta zdecyduje się na hybrydę. I wszyscy są szczęśliwi :)

8 KOMENTARZE

  1. Przez trzy dni miałem okazje testować auto na trasie około 170 km/h 7,9 litrów, ale przy 110 km/h 5,5 l. miasto to już czysta poezja spadek spalana do średniej 3,5 litra. Stawiając hybrydę obok samochodu z konwencjonalnym napędem widać różnicę od razu

Najnowsze teksty

Hyundai i10 1.0 T-GDI 100 KM N-Line – TEST

Coraz mniej można spotkać na rynku małych, typowo miejskich hatchbacków. Na placu boju pozostaje jednak wciąż Hyundai i jego...