Tesla Model 3 – wnętrze ma futurystyczne, ale czy ergonomiczne? [zdjęcia]

Design wnętrz samochodów ewoluuje, ale samo podejście do tego, jakie moduły mają zawierać się w otoczeniu fotela kierowcy już nie. Tzn. zmiany w tym obszarze też mają miejsce, ale jeśli porównamy samochody sprzed 20 lat i dzisiejsze, to ogromnych różnic nie będzie. Chyba, że do porównania weźmiemy Teslę Model 3. Rodzi się tylko pytanie czy diametralnie nowa koncepcja, którą wprowadza ten model to krok w dobrą stronę.

O jakich modułach wspominam na wstępie? Przed oczami kierowcy w zdecydowanej większości znajdują się zegary. Czasami eksperymentuje się z przeniesieniem ich gdzieś w okolice środka deski rozdzielczej, ale jest to margines i generalnie wskaźnik prędkości czy obrotów znajduje się centralnie przed kierowcą – ewentualnie wspierany jest przez HUD. Na konsoli centralnej mamy ekran LCD, pod nim najczęściej panel klimatyzacji z przyciskami (ewentualnie jego części zintegrowane są z wyświetlaczem), kilka guzików odpowiada też za kontrolę systemu audio. W sąsiedztwie są też przyciski „awaryjno-operacyjne”, czyli możliwość włączenia awaryjnych świateł, włącznik ESP itp. Niektórzy producenci w okolicach dźwigni zmiany biegów zastosowali też pokrętło wspomagające obsługę samochodu.

Tesla Model 3 - 2018

Te elementy mogą różnić się wyglądem, proporcjami (tutaj głównym wyznacznikiem jest wielkość ekranu LCD), ale generalnie wsiadając do dowolnego auta, możemy zgadywać gdzie znajduje się prędkościomierz czy jak wygląda panel klimatyzacji i są duże szanse, że dobrze trafimy.

Wnętrze Tesli Model 3

Jednak gdybyśmy mieli zasiąść za kierownicą nowego modelu Tesli, to w zabawie z przewidywaniem wyglądu jej kokpitu zapewne byśmy w ogromnej większości polegli. Spójrzmy jak wygląda wnętrze:

Tesla Model 3 - wnętrze

Minimalizm – to pierwsze przychodzi do głowy. W przeciwieństwie nawet do swoich starszych modeli, tutaj Tesla wprowadziła go na zupełnie nowy poziom. Dwa przełączniki na kierownicy, manetka wycieraczek, kierunkowskazów, ustawień napędu (czyli odpowiednik dźwigni zmiany biegów w autach z silnikami spalinowymi) – to właściwie wszystko, co kierowca dostaje do dyspozycji poza ogromnym ekranem LCD na środku, który służy do obsługi wszystkich elementów na pokładzie.

Muszę przyznać, że wygląda to ciekawie i sprawia, że podróż takim samochodem – przynajmniej na początku – będzie prawdziwą przygodą. Będzie można poczuć się niczym w jakimś filmie science-fiction albo samochodzie koncepcyjnym, bo tam najczęściej widujemy tak futurystyczne i minimalistyczne projekty.

Tesla Model 3 - środek bez przycisków

Nowoczesność kontra wygoda

Pozostaje jednak pytanie czy tego typu podejście do sterowania samochodem sprawdzi się na dłuższą metę. Od razu zaznaczę – nie jestem przeciwnikiem wkraczania ekranów do samochodów. Dobrze, że minęły czasy w których deski rozdzielcze składały się z dziesiątek małych przycisków, gdzie każdy odpowiadał za jakąś drobną funkcję. Przy czym trzeba gdzieś znaleźć granicę.

Obecne rozplanowanie modułów we wnętrzach samochodów nie zmienia się z biegiem czasu z jednej przyczyny – jest po prostu funkcjonalne. Zegary przed oczami, połączone z HUDem w sposób minimalny rozpraszają uwagę kierowcy, gdy chce zobaczyć aktualną prędkość czy inne podstawowe parametry jazdy. Oddzielne przyciski czy pokrętła do sterowania klimatyzacją czy audio są zwyczajnie wygodne. Znajdują się zawsze w tym samym miejscu, nie ma problemu z trafieniem w nie.

Tesla Model 3 - ekran LCD

Tymczasem wydaje mi się, że Tesla w Modelu 3 projektowała jego wnętrze mają założone trochę różowe okulary. Nie wątpię, że duży ekran będzie dopracowany do granic możliwości, będzie dobrze reagował na dotyk (na poziomie liderów rynku pokroju wyświetlacza Volvo S90), a jego interfejs będzie przemyślany. I to wszystko będzie super, gdy okoliczności będą sprzyjające. Gdy będziemy jechać w dobrych warunkach atmosferycznych – gdy będzie ciepło, widoczność odpowiednia.

Ale jak dobrze wiemy nie zawsze tak jest. Fizyczne przyciski są dobre dlatego, że są zawsze w tym samym miejscu i że możemy je łatwo wyczuć pod palcem, nawet bez patrzenia. Sprawia to, że nie trzeba zastanawiać się nad obsługą samochodu, rozpraszać swojej uwagi. Czasami, gdy jedziemy chociażby po zmroku, w gęstej mgle nasza pełna koncentracja powinna być na drodze.

Tesla Model 3 - fotele

Dodatkowo fizyczne przyciski przydają się, gdy np. wsiadamy w zimie do auta, na dworze jest -15 stopni. Ostatnie o czym wtedy myślimy to zdjęcie rękawiczek, żeby albo w ogóle móc obsłużyć ekran dotykowy (w Modelu 3 nie będzie to pewnie problem, bo zakładam, że w Tesli obsługa LCD w rękawiczkach będzie możliwa), albo żeby trafić w poszczególne przyciski. Dodatkowo przy niskich temperaturach wyświetlacze zaczynają smużyć, pogarsza się ich responsywność.

To wszystko sprawia, że fizyczne przyciski naprawdę nie powinny być aż tak silnie usuwane z samochodów. Na koniec zostawię jeszcze jedną kwestię – awaryjność. Gdy za różne funkcje samochodu odpowiadają różne komponenty, rozsiane po kabinie, to nawet uszkodzenie np. pokrętła klimatyzacji sprawi, że najwyżej będzie nam za ciepło do momentu, aż odwiedzimy warsztat. Awaria np. przewodu dostarczającego sygnał do ekranu LCD w Tesli Model 3 sprawi, że nie będziemy nawet wiedzieli z jaką prędkością jedziemy.

Tesla Model 3 - kierownica

Dlatego dopóki nie będę miał okazji, by zasiąść za kierownicą nowego modelu firmy Tesla, to będę z pewną obawą patrzył na to, jaki koncept mieli jej designerzy na projekt wnętrza. Może rzeczywistość zmieni moje postrzeganie tej kwestii – może ekran po spędzeniu z nim kilku godzin (też w gorszych warunkach atmosferycznych) okaże się strzałem w dziesiątkę również pod względem wygody użytkowania. Na chwilę obecną mam co do tego wątpliwości.

Najnowsze teksty

Hyundai Tucson 1.6 230 KM Hybrid Executive – TEST

Nowy Hyundai Tucson pojawił się na rynku w 2020 roku i wiele osób zaskoczył swoim wyglądem, który był wyraźnie...