Ford Edge Sport 2,0 TDCi 210 KM PowerShift AWD. SUV z aspiracjami – TEST

Załóżmy, że mamy w kieszeni około 200-250 tysięcy złotych i chcemy kupić dużego, masywnego SUV’a. Planując wycieczkę po salonach samochodowych, zapewne wiele osób na mapie zaznaczałoby dealerów niemieckich, szwedzkich albo japońskich marek premium. A czy warto jest też postawić „X” w miejscu, gdzie mieści się salon Forda? Sprawdziłem to podczas 7 dni spędzonych z modelem Edge.

Polecam też obejrzeć mój wideotest opisywanego samochodu:

I to nie z byle jaką odmianą tego SUV’a. Do testów trafiła mi się druga najbardziej dopasiona (wyżej znajduje się tylko Vignale) odmiana tego samochodu, czyli Sport z najmocniejszym dostępnym silnikiem 2,0 TDCi Twin-Turbo 210 KM oraz zaznaczoną większością opcji dodatkowych. Efektem tego była cena idealnie wpasowująca się w przedział, który podałem na wstępie, bo wynosząca 241 250 zł. Prześledźmy po kolei czym Edge zamierza przekonać klienta, by wydał takie pieniądze akurat na niego.

Ford Edge 2017

Wygląd

Ford Edge w wersji Sport to prawdziwy drogowy czołg. Samochód ten jest modelem globalnym, przeznaczonym zarówno na rynek europejski, jak i północnoamerykański, skąd dotarł na Stary Kontynent. Amerykańskie DNA widać wyraźnie w jego wyglądzie – szczególnie w tym, jak potężnie prezentuje się to auto. I o ile nie jestem fanem Fordów przeznaczonych do sprzedaży w USA, to do wyglądu Edge’a ciężko jest się przyczepić, a jego masywność ma swój urok i pasuje również na europejskie drogi.

W testowanym egzemplarzu dodatkowo cieszyło oko połączenie kolorystyczne: pomarańczowego lakieru i grafitowych felg o rozmiarze 20” – standardowych dla odmiany Sport. Ekstra trzeba było zapłacić za efektowne, LED’owe światła do jazdy dziennej zintegrowane z kierunkowskazami. One oferowane są wyłącznie ze światłami Ford Dynamic LED, a ten zestaw kosztuje ekstra 6300 zł i według mnie wart jest wydania tych pieniędzy. Światła dostosowują się do aktualnych warunków na drodze i świecą bardzo dobrze, znacząco poprawiając bezpieczeństwo podczas jazdy nocą.

Ford Edge - dostępne systemy bezpieczeństwa

Bezpieczeństwo

No właśnie – tym nowy Ford Edge też może kusić klientów, by zdecydowali się akurat na niego. Producent wyposażył go w prawdziwą armię asystentów, którzy dbają niemal przez cały czas o to, byśmy z maksymalnie dużym prawdopodobieństwem dojechali do celu w jednym kawałku oraz by maksymalnie odciążyć kierowcę podczas jazdy. Jest tego trochę, więc wymienię co znajduje się na pokładzie tego SUV’a.

Pre-Collision Assist, który jeśli wykryje, że zbyt szybko zbliżamy się do nieruchomej lub wolno poruszającej się przeszkody przed nami, to sam zahamuje (a wcześniej nas). Z tyłu pasy bezpieczeństwa po bokach wyposażone są w poduszki powietrzne. Koncentracja kierowcy jest cały czas monitorowana przez czujniki i gdy wykryją one, że jesteśmy zmęczeni, to wyświetlą stosowny komunikat. Kamera rozpozna znaki drogowe. Aktywny tempomat będzie wykrywał pojazdy przed nami i sam dostosuje prędkość jazdy. System kontroli pasa ruchu zauważy, gdy bez kierunkowskazu opuścimy pas ruchu i sam skoryguje tor jazdy. Monitorowanie martwego pola ostrzeże, gdy ktoś się w nim znajduje. Pomoc przy cofaniu zasygnalizuje, gdy podczas wyjeżdżania tyłem z miejsca parkingowego wykryje auto jadące z lewej lub prawej strony.

Ford Edge - kamera szerokokątna

Do tego dochodzą bardziej standardowe elementy, takie jak kontrola trakcji, asystent ruszania pod górę, czujniki parkowania z kamerą cofania (oraz mniej standardową szerokokątną kamerą przednią). Te wszystkie systemy, działające razem i uzupełniające się sprawiają, że nawet chwilowe zagapienie się kierowcy może mieć znacznie mniejsze konsekwencje, niż gdyby nie było ich na pokładzie.

Prowadzenie

Wiemy już, że Ford Edge wspiera kierowcę podczas jazdy. A czy ma szansę przywołać uśmiech na jego usta podczas pokonywania kolejnych kilometrów? Gdy byłem na polskiego premierze tego samochodu, do jazdy trafiła mi się wersja Titanium. Miała ona standardowy układ kierowniczy i zapamiętałem ją jako samochód, który prowadzi się neutralnie – ani nie przeszkadza w jeździe, ani nie dostarcza jakiś szczególnych wrażeń.

Ford Edge - felgi

Wersja Sport, którą opisuję teraz ma adaptacyjny układ kierowniczy, który zmienia swoją charakterystykę (chociażby intensywność reakcji kół na stopień skrętu kierownicą) w zależności od prędkości. Dodatkowo odmiana Sport usztywnia trochę zawieszenie, a te dwa elementy złączone ze sobą znacznie poprawiają to, jak Ford Edge się prowadzi. Jak na swoją masę (1949 kg) samochód naprawdę dobrze radzi sobie w zakrętach. Nie przechyla się przesadnie na bokach, a kierownica pozwala precyzyjnie wyznaczać kierunek jazdy.

Nie jest to oczywiście samochód do jazdy sportowej, bo masy czy wysokości środka ciężkości nie da się oszukać, jednocześnie jak na swoją klasę jest naprawdę dobrze. Dodatkowo utwardzone zawieszenie nie przeszkadza w zachowaniu odpowiedniej porcji komfortu. Nierówności na drodze są odczuwalne, ale na tyle dobrze filtrowane (dodatkowo przez komfortowe, miękkie siedzenia), że nie przeszkadzają podczas jazdy. To wszystko czyni z testowanego SUV’a Forda idealne auto w trasę. Wtedy robi się z niego wygodny krążownik, który po prostu połyka kolejne kilometry, a sprawne pokonanie zakrętu nie jest mu straszne. Dodatkowo zapewnia on pasażerom komfort akustyczny – Ford chwali się zastosowaniem systemu niwelującego odgłosy otoczenia poprzez wysyłanie z głośników dźwięków o takich częstotliwościach, które je „wygaszają”. Nie wiem czy to zasługa tej technologii, czy Edge po prostu jest dobrze wyciszony, ale nawet przy wyższych prędkościach hałas jest trzymany w ryzach i nie przeszkadza.

Silnik

Nawet mimo tego, że pod maską pracuje „klekot”, a konkretnie 2,0 TDCi Twin-Turbo. Silnik ten generuje 210 KM i 450 Nm momentu obrotowego dostępnego od 2000 obrotów na minutę. Brzmi świetnie, prawda? Gdyby taka jednostka umieszczona była chociażby w Focusie mielibyśmy do czynienia z naprawdę konkretnie „zbierającym się” autem. W ciężkim Edge’u przekłada się to na 9,4 sekundy do 100 km/h, czyli wynik w żaden sposób nie wbijający w fotel.

Tylko podobnie jak w przypadku opisu sposobu prowadzenia, tak również tutaj trzeba zaznaczyć, że ten samochód nie jest przeznaczony do jazdy sportowej. Moc i moment obrotowy w Edge’u sprawiają, że podczas normalnej jazdy czy to w mieście, czy w trasie wyprzedzanie lub dynamiczne włączanie się do ruchu odbywa się bezproblemowo. Z charakterem diesla koresponduje skrzynia automatyczna PowerShift. Płynność zdecydowanie była priorytetem dla konstruktorów – przez tydzień nie przypominam sobie sytuacji, by automat jakoś zauważalnie szarpnął przy zmianie przełożenia. Trochę na drugim planie była za to szybkość – zmiany przełożeń, czy reakcja na kick-down nie są tak żywiołowe, jak w niektórych wytworach konkurencji.

Ford Edge - silnik diesla 2,0 TDCi

Na koniec warto wspomnieć o tym ile 2,0 TDCi pali. Tutaj wyniki są bardzo dobre jak na duże gabaryty tego samochodu, bo w mieście możemy mówić o około 8,5 litrach. W trasie nawet bez przesadnego ecodrivingu można osiągnąć 6-6,5 litra, a 140 km/h na autostradzie skutkuje wynikiem około 8 litrów. Jak na dużego, ciężkiego SUV’a wyniki bardzo dobre.

Wnętrze

Osoby, które miały styczność z innymi modelami Forda, wsiadając do kabiny Edge’a poczują się jak w domu – samochód wiele elementów dzieli z innymi modelami tej marki. Użytkownicy S-Maxa w szczególności będą mieli w głowie myśl „gdzieś już to widziałem”, bo kabina testowanego SUV’a jest bliźniaczo podobna do tej z vana. I to jest moim zdaniem pewien problem.

Ford Edge 2017 - wnętrze

Wnętrze Forda Edge jest bardzo dobrze wykonane – materiały są miłe dla oka i również przyjemne w dotyku. Dodatkowo nic nie trzeszczy, można tu odczuć, że obcujemy w czymś wysokiej klasy, a sam projekt może się podobać. Ale fakt zostaje, że wiele elementów jest wspólnych z Fordami, które można kupić za mniej niż połowę kwoty wymaganej za testowane auto. Sprawia to, że kabina Edge’a nie dostarcza według mnie za bardzo poczucia elitarności, obcowania z czymś, co jest dostępne dla nielicznych. Może w przyszłości Ford wydzieli linię Vignale, jako osobną markę i wtedy designerzy będą mieli większe pole do popisu. Na chwilę obecną w Edge’u dostajemy ładne, ergonomiczne (no, może z wyjątkiem w postaci systemu multimedialnego SYNC 2, który jest trochę toporny w obsłudze i reakcji na dotyk) i dobrze wykonane wnętrze, w którym nie czuć jednak aż tak „powiewu premium”, jak mogłaby sugerować cena.

Przestronność

Tym, czym może SUV Forda kusić klientów bez żadnych „ale” jest ilość miejsca. Solidne gabaryty przełożyły się na ogrom przestrzeni dla pasażerów. Z tyłu, gdy siadałem „za sobą” (czyli osobą mającą 185 cm wzrostu) na nogi miałem jeszcze spokojnie 10 centymetrów przestrzeni. Nad głową były to około 4 centymetry zapasu. Dodatkowo na tylnej kanapie w przyzwoitym komforcie powinna siedzieć też trzecia osoba – wszystko za sprawą symbolicznego tunelu środkowego (pomimo obecności napędu 4×4) oraz stosunkowo szerokiemu nadwoziu.

Ford Edge - przestronna tylna kanapa

W bagażniku, otwieranym elektrycznie, do dyspozycji mamy 602 litry. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że przestrzeń jest mniejsza, bo wysokość luku bagażowego (do linii roletki) nie jest powalająca. Za to głębokość jest naprawdę słuszna, więc to ona odpowiada za dobry „litraż” przestrzeni za tylnymi siedzeniami. Pod podłogą znalazło się dodatkowo miejsce na koło zapasowe.

Podsumowanie

Za 240 000 zł można naprawdę zaszaleć kupując samochód, a drzwi do salonów marek zaliczanych od lat do klasy premium stoją otworem. Jednocześnie Ford Edge wytrzymuje moim zdaniem zderzenie z rynkowymi realiami. Powyżej opisałem różne aspekty tego samochodu i trudno jest znaleźć mi jakikolwiek, w który można powiedzieć, że Edge zauważalnie rozczarowuje. Duży SUV, topowo wyposażony, z silnikiem diesla, automatem, napędem na 4 koła po prostu musi swoje kosztować.

Ford Edge - SUV

Dlatego jeśli dla kogoś znaczek nie odgrywa aż tak dużej roli, to szukając auta posiadającego wymienione w powyższym akapicie cechy, śmiało może zajrzeć do Forda. Znajdzie tam konkretną propozycję, która pozwoli dodatkowo mocno wyróżnić się na drodze. Bo za kim ktoś prędzej się obejrzy – za spotykanym w Warszawie na co 5 skrzyżowaniu SUV’em premium od niemieckiej „wielkiej trójki”, czy za stosunkowo rzadkim na ulicach, pomarańczowym Edge’em? Niech każdy odpowiedzi na to pytanie udzieli sobie samemu :)

Galeria zdjęć:

Dane techniczne:

Silnik diesel TDCi 2,0 l, 210 KM (3750 rpm), 450 Nm (2000 rpm)
Przeniesienie napędu 6 biegowa skrzynia automatyczna PowerShift,  AWD
Spalanie (miasto, trasa, średnie) 6,4 l / 5,4 l / 5,8 l (test: 7,8 l)
Osiągi V-max 211 km/h, 0-100 km/h w 9,4 sekundy
Cena 168 100 zł (bazowa wersja Trend) / 190 000 zł (Sport bez dodatków) / 241 250 zł (egzemplarz testowy)

4 KOMENTARZE

Najnowsze teksty

Volvo XC40 Recharge Twin Engine – TEST

Volvo XC40 Recharge to pierwszy, w pełni elektryczny model Volvo, który jednak bazuje na spalinowym SUV-ie tego producenta. Zastosowany...