SsangYong Tivoli 1,6 diesel Sapphire 4WD. Zaskakujący miejski SUV – TEST

SsangYong wciąż w naszym kraju jest marką dosyć egzotyczną – niektóre osoby, mniej obeznane z motoryzacją, nawet nie wiedzą, że taka firma tworzy samochody. Inni wiedzą, ale „wymiękają”, gdy poruszany jest temat kraju, z którego SY się wywodzi. A ta (żeby nie było, że ja też nie wiem :) ) południowokoreańska firma daje coraz więcej argumentów za tym, by brać ją na poważnie. I Tivoli jest na to bardzo dobrym przykładem.

Obejrzyj mój wideotest opisywanego modelu SsangYonga:

Wygląd

W tym przypadku wielkiego zaskoczenia z mojej strony nie było, ponieważ SsangYong już od pewnego czasu projektuje samochody tak, by trafiały w gusta kogokolwiek poza designerem i jego najbliższą rodziną europejskich klientów. Nie inaczej jest w przypadku Tivoli, które jest zgrabnym, małym SUV’em o stosunkowo prostych, nieprzekombinowanych liniach. W paru miejscach czuć, że producentem samochodu jest firma, która w kwestii stylistyki lubi chadzać własnymi drogami (np. zwężony przedni grill czy mocno bezpłciowe, półkoliste światła z tyłu), ale generalnie mnie taki styl przypadł do gustu i wygląd zaliczam Tivoli na plus.

Zdjęcie SsangYong Tivoli Sapphire z 2016 roku - tył

Na ocenę końcową aparycji auta na pewno wpłynęły też dodatki, czyli 18” felgi aluminiowe w szarym kolorze (będące standardem najbogatszej wersji wyposażeniowej Sapphire) i granatowy lakier metalik. Warto wspomnieć, że w Tivoli mamy możliwość zamówienia dwukolorowego nadwozia. Miałem okazję sprawdzić jak prezentuje się takie rozwiązanie testując Suzuki Vitara i stałem się jego gorącym zwolennikiem – bardzo fajnie, że SY też oferuje je klientom (za dopłatą – od 3490 do 5490 zł – w zależności od połączenia kolorów)

Wnętrze

„Witamy w XXI wieku” – taka myśl przyświecała mi, gdy rozgościłem się we wnętrzu Tivoli. Auta z logo SsangYong na masce, którymi jeździłem dotychczas (Actyon Sports, Korando) były dosyć przestarzałe pod względem technologicznym – próżno było w nich szukać ekranów dotykowych czy innych bajerów. W testowanym, małym SUV’ie sytuacja wygląda zupełnie inaczej.

Zegary w SsangYong Tivoli. Ładny wzór i różnokolorowe podświetlenie

Zegary w końcu doczekały się umieszczonego między nimi ekranu komputera pokładowego z prawdziwego zdarzenia (co ciekawe jedną z jego opcji jest zmiana koloru podświetlenia w zależności od tego czy jedziemy za dnia, czy w nocy), a systemem multimedialnym sterujemy przy pomocy bardzo dobrze reagującego na dotyk ekranu LCD. Dodatkowo na pokładzie znalazły się elementy, których w najmniejszym w ofercie SsangYonga modelu bym się nie spodziewał, jak chociażby skórzane, podgrzewane, elektrycznie sterowane, wentylowane fotele (dwie ostatnie cechy zarezerwowane są dla siedziska kierowcy). Tak samo obecność podgrzewanej kierownicy czy gniazda HDMI była dla mnie sporym zaskoczeniem. Pozytywnym, bo dzięki temu można oglądać Wahacz TV bezpośrednio na ekranie samochodu :)

Generalnie kupując Tivoli w wersji Sapphire otrzymujemy wszystko to, co jest potrzebne do komfortowej jazdy + sporą nawiązkę, której przykłady wymieniłem powyżej. Pod względem poziomu wyposażenia ten koreański SUV nie musi się wstydzić starcia z europejską konkurencją. Co nie zmienia faktu, że inżynierowie mają też przestrzeń do ulepszeń, bo na liście elementów wyposażenia w żadnej wersji nie znajdziemy w pełni automatycznie sterowanej szyby kierowcy (AUTO jest tylko w dół) czy też kierownicy regulowanej w osi „y”, czyli płaszczyźnie „przód-tył”. Trochę obciach.

SsangYong Tivoli w wersji Sapphire - tak wygląda kabina

Sam projekt kokpitu jest specyficzny i nawiązuje do tego, co znamy z modelu Korando, chociaż został względem niego trochę „przytemperowany”, co skutkuje mniej ekspresyjnymi liniami, przy zachowaniu ogólnego charakteru. Mnie on przypadł do gustu, jednocześnie jestem przekonany, że część osób goszczących w kabinie Tivoli będzie kręcić nosem.

Podobnie będzie zapewne w przypadku niektórych materiałów użytych do wykończenia kabiny. Nad fotelami nikt nie będzie się pastwił, bo znajdująca się na nich skóra jest bardzo miła w dotyku, dodatkowo dziurkowana i w końcowym rozrachunku robi świetne wrażenie. Ale już materiał „piano black” znajdujący się na dużej części konsoli centralnej może nie być tak jednoznacznie pozytywnie oceniony, bo utrzymanie go w dobrej kondycji to spore wyzwanie, z którym nie każdy chce się mierzyć. Srebrne tworzywa, które okalają chociażby kratki nawiewów też nie sprawiają wrażenia zbyt drogich. Za to bardzo przyzwoicie wypadają materiały użyte na boczkach drzwi i podszybiu. Są co prawda twarde, ale są lekko „gumowe” w dotyku, mają przyjemną fakturę – to mi się podoba. Podobnie jak spasowanie poszczególnych elementów, ponieważ podczas jazdy nie wydzielają one żadnych niepożądanych odgłosów.

Silnik diesla w SsangYong Tivoli. 1,6 e-XDI

Jak przyspiesza

Pod maską testowanego egzemplarza znalazł się najmocniejszy (i jedyny zarazem) silnik wysokoprężny e-XDI o pojemności 1,6 litra i mocy 115 koni mechanicznych. Motor ten połączony został z automatyczną, 6-stopniową skrzynią biegów, a napęd trafiał na wszystkie koła. Jak można się spodziewać taka kombinacja nie sprawia, że SsangYonga Tivoli wystawiać można w wyścigach na 1/4 mili (oczywiście o ile nie chce się być ostatnim). Producent w swoim katalogu nie chwali się tym, w ile ten SUV przyspiesza do 100 km/h, jednak moje pomiary wykazały na mało imponujące 11,3 sekundy.

Lubiącym „depnąć” kierowcom będzie brakowało mocy, ale obiektywnie patrząc do normalnej, codziennej jazdy 115 KM i niezły moment obrotowy (300 Nm w zakresie 1500-2500 rpm) są wystarczające. Spokojnemu charakterowi diesla pod maską wtóruje skrzynia biegów, która płynnie zmienia przełożenia, ale czasami potrzebuje chwili namysłu, by to zrobić. Nie ma tu żadnego dramatu ale nie jest to poziom najnowocześniejszych, dwusprzęgłowych konstrukcji konkurencji. W końcowym rozrachunku z duetu silnik-skrzynia, zdecydowanie ten pierwszy wpływa na przeciętną dynamikę, bo co z tego, że skrzynia w przyzwoitym tempie zrobi kick-down, jak skutkuje on bardziej wrażeniami dźwiękowymi wkręcającego się na wyższe obroty diesla, a nie gwałtownie rosnącymi wskazaniami prędkościomierza.

SsangYong Tivoli - automatyczna skrzynia biegów działa płynnie, ale niezbyt szybko

Kupując samochód z niewielkim dieslem można oczekiwać dobrych wyników spalania i w tym wypadku również tak jest. Jazda po drogach krajowych z prędkościami oscylującymi wokół 90-100 km/h sprawi, że z baku ubywać będzie 5-6 litrów ON na 100 kilometrów. Jazda po mieście zakończyła się u mnie wynikiem w granicach 8-8,5 litra, a (dynamiczna) podróż po autostradzie na trasie Warszawa-Łódź spowodowała, że komputer pokładowy wskazał średnie spalanie 7,1 litra. Jest OK, a decydując się na wersję z manualną skrzynią biegów na pewno uda się wyniki te (zwłaszcza ten osiągnięty w terenie zabudowanym) jeszcze poprawić.

Jak jeździ

W tym aspekcie spotkało mnie bardzo miłe zaskoczenie, ponieważ SsangYong w Tivoli daje możliwość zmiany ustawień układu kierowniczego. Do dyspozycji dostajemy 3 tryby – Comfort, Normal i Sport – które różnią się przede wszystkim oporem, jak stawia koło kierownicze. W żadnym z nich testowany koreański SUV nie zamienia się w rasowy, sportowy wóz, o ostrej niczym retoryka Janusza Korwin-Mikkego względem Unii Europejskiej, reakcji na ruchy kierownicą, ale jeździ się nim nadspodziewanie przyjemnie. Duża w tym zasługa faktu, że w trybie Sport koło kierownicze stawia solidny (jak na dzisiejsze standardy) opór, co przekłada się na lepszą kontrolę nad autem. Zawieszenie w SY Tivoli nie zostało zestrojone przesadnie miękko (jednocześnie pracuje bardzo kulturalnie, dobrze wybierając nierówności na drodze), co też pomaga w dynamiczniejszym pokonywaniu zakrętów.

SsangYong Tivoli - aluminiowe felgi diamentowe w rozmiarze 18"

Za to po przełączeniu w tryb Comfort kierownicę obracać można niemal siłą woli, więc do miasta ten tryb jest jak znalazł. W tym miejscu muszę wspomnieć, że Tivoli generalnie bardzo dobrze odnajduje się w terenie zabudowanym. Nie jest przesadnie duże, a przez regularne kształty nadwozia parkowanie czy inne manewry w ciasnych przestrzeniach przebiegają bez większych problemów.

W trasie Tivoli też daje radę, jeśli nie zapomnimy, że pod prawą stopą dostępnych jest 115 KM i na żadne szaleństwa ta ilość nie pozwala. Mając to w pamięci najmniejszym w ofercie SsangYongiem można pokonywać długie trasy bezstresowo i komfortowo (tutaj podziękować trzeba bardzo wygodnym fotelom). Również w zimie, ze względu na będący w pogotowiu napęd na 4 koła.

SsangYong Tivoli - wygodna tylna kanapa

Osoby siedzące z tyłu nawet podczas dłuższych przejażdżek nie powinny narzekać na bolące kolana lub głowę, ponieważ przestrzeni na tylnej kanapie jest wystarczająco dla pasażerów o wzroście w okolicach 185 cm. Trzeciemu pasażerowi życie ułatwi bardzo niewielki tunel środkowy. Bagażnik liczy sobie 423 litrów, co jest jedną z lepszych wartości w swojej klasie. Niestety sporo przestrzeni zabiera podwójna podłoga, której dolna półka wykonana została z bardzo grubego styropianu. Pod nią jest goła blacha, więc o demontażu nie ma mowy, a mając ją na pokładzie po zasunięciu roletki przestrzeń ładunkowa robi się dosyć niska. Dla osób potrzebujących więcej miejsca na bagaże rozwiązaniem jest model XLV, czyli przedłużone Tivoli z większym „kufrem” (720 litrów).

Tivoli – cena i podsumowanie

Testowany samochód ze wszystkimi dodatkami kosztuje 108 100 zł. Cena wydaje się monstrualna, ale tylko jeśli popatrzymy na Tivoli przez pryzmat stereotypów, w myśl których SsangYong to producent „klasy B” (nie mylić z segmentem B :) ), który musi kusić głównie niską ceną. Tydzień spędzony z Tivoli pokazał mi jednak, że auto to może bez większych kompleksów konkurować z, posiadającymi większą renomę nad Wisłą, markami z Europy czy Japonii. I wtedy cena robi się już zdecydowanie bardziej racjonalna.

SsangYong Tivoli - mały SUV, który bardzo pozytywnie zaskakuje

A jeśli dla kogoś ponad 100 000 zł za stosunkowo małego SsangYonga to wciąż za dużo, to przecież nie ma przymusu naciskać „Ctrl + A” (zaznacz wszystko) podczas konfigurowania. Benzyna zamiast diesla, rezygnacja z automatycznej skrzyni biegów (niestety oznaczająca też skazanie na napęd na przednią oś w przypadku silnika benzynowego), szyberdachu, inwestycja w uchwyt na smartfona zamiast w fabryczną nawigację będzie skutkowała znacznie niższą kwotą 81 400 zł. A cały czas rozmawiamy o topowej odmianie Sapphire z wentylowanymi fotelami i masą innych dodatków, co czyni z Tivoli bardzo interesującą propozycję biorąc pod uwagę przelicznik cena/jakość.

Galeria zdjęć:

Dane techniczne:

Silnik 1.6 e-XDI diesel 115 KM (3400-4000 rpm), 300 Nm (1500-2500 rpm)
Przeniesienie napędu 6 biegowa skrzynia automatyczna, wszystkie koła 4WD
Spalanie (miasto, trasa, średnie) 7,8 / 4,9 l / 5,9 l (test: 7,1 l)
Osiągi V-max 172 km/h, 0-100 km/h w 11,3 sekundy
Cena 56 900 zł (najtańsza wersja Crystal Base)  / 65 800 zł (Crystal Base i diesel) / 108 100 zł (egzemplarz testowy)

3 KOMENTARZE

Najnowsze teksty

Hyundai Tucson 1.6 230 KM Hybrid Executive – TEST

Nowy Hyundai Tucson pojawił się na rynku w 2020 roku i wiele osób zaskoczył swoim wyglądem, który był wyraźnie...